Dyplomacja kaczych rządów

Rzeczpospolita Polska po przejęciu władzy przez Bezprawie i Niesprawiedliwość w 2015 roku przestała prowadzić politykę zagraniczną. Nie da się bowiem tym mianem określić obrażania wszystkich najważniejszych partnerów unijnych i konfliktowania się z nimi, ani obrażania i konfliktowania się z sąsiadami spoza Unii Europejskiej (głównie z Rosją i Ukrainą). Nie da się mianem polityki zagranicznej określić stosunków polsko-amerykańskich, polegających na robieniu Amerykanom tego, co trafnie, acz dosadnie określił Radosław Sikorski. Nie można uznać za politykę zagraniczną firmowania Trumpowych bajek o mitycznym Trójmorzu (taki twór nigdy nie powstanie, gdyż państwa tego regionu mają odmienne interesy polityczne oraz gospodarcze, nie wszystkie są też antyrosyjskie), obliczonych na wewnętrzne osłabienie UE, którą prezydent USA uważa za konkurencję dla swojego kraju. Nie jest polityką zagraniczną torpedowanie, bezskuteczne zresztą, polskich kandydatów na stanowiska unijne. I tak dalej.
Praktycznie nie ma już polskiej dyplomacji, w każdym razie, na oficjalnym szczeblu państwowym. W kwestiach kontaktów z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi rząd Jarosława Kaczyńskiego (dla niepoznaki z Mateuszem Morawieckim, a wcześniej z Beatą Szydło na czele) jest tragicznie wręcz nieudolny. Jeszcze gorzej wypada w dziedzinie kreowania wizerunku Polski za granicą. W istocie jej wizerunek chyba nigdy nie był aż tak zszargany jak teraz.
Co się do owego zszargania przyczyniło? Ano, wszystko po kolei. Niszczenie demokracji i państwa prawa, konflikty z Brukselą, durne wypowiedzi ministrów (na szczęście niektórych już odwołano, choć ich następcy wcale lepsi nie są) – jak ta Macierewicza o Mistralach – coraz powszechniejsze łamanie praw obywatelskich, brak zdecydowanej reakcji na odradzający się faszyzm (w istocie PiS faszystów wspiera), nieprzyjęcie uchodźców… A teraz nieszczęsna kwestia nowelizacji ustawy o Instytucie Fałszowania Historii (IPN), która ma doprowadzić do cenzurowania badań naukowych, publicystki i sztuki poświęconym Holocaustowi i współudziale w nim Polaków. Wcale tu nie chodzi, jak twierdzą politykierzy Bezprawia i Niesprawiedliwości, w tym premier Morawiecki i prezydent Andrzej Duda, ksywa „Adrian”, o ochronę dobrego imienia (k)raju nad Wisłą i zakaz używania sformułowania „polskie obozy zagłady/śmierci” (takowe w rzeczonej ustawie się NIE pojawia), lecz o prymitywną cenzurę właśnie.
Świetnie wyczuli to Izraelczycy – z wiadomych względów na kwestie związane z Holocaustem mocno wyczuleni – oraz Amerykanie. I Izrael, i USA już zaczęły wyciągać konsekwencje wobec Polski; stosunków z nią raczej nie zerwą, niemniej jednak to, że gwałtownie się one pogorszą, jest pewne.
Nie jestem fanem ani USA (supermocarstwo imperialistyczne, w imię ochrony interesów swoich korporacji rozpętujące krwawe wojny w różnych regionach świata, pragnące uczynić inne państwa zależnymi wobec własnego kapitału – vide Ameryka Południowa – krwawo rozprawiające się z każdym, kto nie akceptuje narzuconej przemocą American Way of Life, itd.), ani Izraela (uciska Palestyńczyków, wyrzuca ich z domów – przeciwko czemu protestują także ich żydowscy sąsiedzi – brutalnie rozprawia się z palestyńskimi więźniami politycznymi, głodzi Strefę Gazy, itd.), absolutnie nie uważam, iż Polska winna przyjmować wobec jednego lub drugiego stosunki wiernopoddańcze, jak było do tej pory ze Stanami. Niemniej jednak, psucie wzajemnych relacji z nimi jest po prostu głupotą. Każde państwo, w tym oczywiście i Polska, aby normalnie funkcjonować i rozwijać się politycznie oraz gospodarczo, musi mieć sojuszników, partnerów. Rząd PiS-u doprowadził do tego, że od (k)raju nad Wisłą odwracają się wszyscy nasi dotychczasowi główni partnery, w tym USA i Izrael. Obecnie nie mamy ŻADNEGO sojusznika!
Mówiąc krótko, na arenie międzynarodowej zostaniemy więc sami. Nikt nas nie wywali z Unii Europejskiej, ale będziemy jej pariasem, a do naszej kiesy spłynie dalece mniej niż wcześniej środków z Brukseli. Na pomoc Orbana nie ma co liczyć, gdyż jest on politykiem skrajnie pragmatycznym i nie zaryzykuje unijnych funduszy dla obrony Polski. USA, jak napisałem wyżej, stosunków z nami nie zerwą, lecz na ich pomoc (mam na myśli polityczną czy gospodarczą, nie militarną) w razie czego nie będziemy mogli liczyć. Podobnie będzie z Izraelem.
Co jeszcze gorsze, PiS-owskie rządy doprowadziły do tego, że wizerunek antysemickiej Polski (który nie wziął się wszak znikąd!), starającej się zakłamać własną historię i zaprzeczającej własnym grzechom, jeszcze się na świecie umocni. Dopiero TERAZ (k)raj nad Wisłą będzie w zachodnich (i nie tylko) mediach szkalowany i oczerniany, czemu nie będziemy się w stanie przeciwstawić, nie mając dyplomatów na odpowiednich stanowiskach ani nie prowadząc polityki zagranicznej.
Przez ostatnie lata kolejne polskie rządy, bez względu na orientację ideologiczną, wiele czyniły, aby wypromować Polskę jak państwo cywilizowane, otwarte, postępowe, dumne z własnej historii, ale i rozliczające się z dawnych grzechów. Nie wszystko w tym względzie wychodziło jak trzeba, ale było też wiele na tym polu osiągnięć. Bezprawie i Niesprawiedliwość zepsuło te wieloletnie wysiłki. A teraz my wszyscy możemy ucierpieć z powodu durnoty naszych „kochanych” rządzących… Ciekawe, kiedy przestaną reklamować wycieczki do Tel Awiwu i Jerozolimy?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor