Atomowe marzenie pewnego solidarucha

Niejaki Duda Andrzej, ksywa Adrian, znany też jako PAD i Anżej, czyli PiS-owski solidaruch niby bez legitymacji partyjnej (musiał ją zdać, lecz ślepa lojalność i niewolnicze podporządkowanie Kaczyńskiemu Jarosławowi pozostały), nędzna imitacja prezydenta RP, ma marzenie. Pragnąłby otóż arsenału nuklearnego w Polsce.

Nie chodzi wszelako o bomby rodzimej produkcji – Polska zalicza się do państw, które posiadają niezbędną infrastrukturę do wdrożenia tejże – lecz o rozlokowanie na naszym terytorium broni amerykańskiej. Jak na prawicowca, a już szczególnie postsolidarnościowego, przystało, Duda nie reprezentuje przecież interesów Rzeczypospolitej, lecz USA, jak również Watykanu oraz międzynarodowych koncernów i korporacji. W sprawie, jaką dziś poruszam, facet ten zamierza rozmawiać z Donaldem Tuskiem; oby premier wykazał choć odrobinę rozsądku… lecz nie łudzę się, wszak on też jest solidaruchem.

Według propagandy, imperialistyczny arsenał nuklearny miałby znacząco podnieść poziom bezpieczeństwa (k)raju nad Wisłą, stanowiąc ochronę przed Rosją, mimo iż ta nie czyni żadnych ruchów w kierunku zaatakowania Polski bądź innego państwa członkowskiego NATO. W praktyce będzie oczywiście wręcz odwrotnie; jeśli na naszym terytorium znajdą się takie instalacje, w razie czego będziemy pierwsi do zbombardowania.

Dla Amerykanów jest to rzecz jasna świetny interes, nie tylko dlatego, że to nie oni staną się w przypadku wojny celem (kontr)ataku, lecz także z powodu jak najbardziej pieniężnego. Otóż, jeśli umowa zostanie (nie daj Boże!) zawarta, to właśnie Polska będzie musiała zapłacić za umieszczenie jankeskich atomówek na jej terytorium. Czyli, co oczywiste, pójdą na to pieniądze wprost z naszych portfeli tudzież kont. Przecież właśnie z tej przyczyny Waszyngton tak lansuje ten swój program, namawiając do udziału w nim kolejne państwa europejskie; Duduś, jak widać, dał się już złapać i cieszy się jak świeżo upieczony kierowca na widok trzydziestoletniego BMW (na pozór fajne auto, a tak naprawdę zajechany wrak, nienadający się do bezpiecznego poruszania po drogach).

Wiedząc, że imitacja prezydenta nie prezentuje nawet dna intelektualnego, lecz grubą warstwę brudnego mułu zmieszanego ze styropianem, zakładam, iż on naprawdę myśli (???), że Polska po przyjęciu amerykańskich bomb jądrowych stanie się nuklearnym mocarstwem. Oczywiście tak nie będzie. Amerykanie, jakkolwiek do tytanów intelektu zdecydowanie nie mogą być zaliczeni, nie są jednak na tyle głupi, aby swój atomowy arsenał powierzać komukolwiek. Jeżeli zatem zainstalują go czy to w Polsce, czy to w jakimkolwiek innym państwie, to właśnie oni będą go kontrolowali oraz obsługiwali. Druga strona jedynie udostępniłaby swoje terytorium, wraz z pieniędzmi, ma się rozumieć.

Co gorsza, pogłębieniu ulegnie podporządkowanie Polski Stanom Zjednoczonym; staniemy się ich nieformalną kolonią w jeszcze większym stopniu niż po 1989 r.

Nas, osób obywatelskich, ani Duda, ani inny prawicowy polityk o zdanie pytać, jak łatwo się domyślić, nie zamierza. Za to będzie nam serwowana – i to bardzo natrętnie – propaganda, jak to cudownie się zrobi, kiedy USA zainstalują w Polsce swój nuklearny arsenał. I wielu ludzi, obawiam się, w te brednie uwierzy…

Przy czym oczywiste jest, że należy podnosić poziom bezpieczeństwa RP. W tym celu niezbędna jest mądra polityka zagraniczna (a takiej nie mamy; zniszczyły ją solidaruchy z PiS-u, zaś te z PO nie lepsze, że tylko Sikorskiego tu wspomnę) i gospodarcza (też jej nie ma, bo trudno za takową uznać pozostawanie rezerwuarem taniej siły roboczej dla światowego kapitału). A od strony wojskowej – modernizacja armii (REALNA, nie zaś kupowanie sprzętu na prawo i lewo, bez składu ni ładu, czy sztuczne zwiększanie liczby żołnierzy – lepiej mieć ich mniej, za to świetnie wyszkolonych oraz uzbrojonych) i budowa EUROPEJSKIEGO systemu obronnego, autonomicznego wobec NATO, które obecnie jest tylko pasem transmisyjnym amerykańskiego imperializmu.

Niestety, póki co nie widać szans na mądrą politykę obronną. Sprowadzanie do nas, za nasze pieniądze, jankeskiego arsenału atomowego interesowi Polski w każdym razie zdecydowanie nie służy.

A jeżeli Duda chce mieć broń nuklearną, to niech Macierewicza poprosi – zbuduje mu bombę z klocków i wsadzi do lodówki, jak w piosence Big Cyca.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor