Źle ukierunkowane zmartwienia

Kiedy niedawno Barbara Nowacka, ministra (wreszcie prawdziwej) edukacji, ogłosiła, że będzie mniej obowiązkowych prac domowych, znaczna część polskiego społeczeństwa zawrzała. Wrzeli rodzice, dziadkowie i bacie, wujkowie i ciotki, wrzeli ci, co dzieci nie mają, ale po prostu lubią wrzeć. No, bo jakże to tak?! Co te dzieci będą umiały, jak sobie utrwalą wiedzę? Normalnie, w szkole, na lekcjach, zwłaszcza, że padła słuszna zapowiedź odchudzenia podstawy programowej, napakowanej niepotrzebnymi bzdurami.

Polskie społeczeństwo jest – obok rosyjskiego, meksykańskiego, południowokoreańskiego i greckiego – najbardziej przepracowanym na świecie. Zaczyna się to już na etapie szkolnym, gdyż, zwłaszcza wskutek PiS-owskich deform, nastoletnie dzieciaki spędzają na lekcjach, odrabianiu zadań domowych tudzież mniej lub bardziej wymuszonych korepetycjach WIĘCEJ czasu niż dorośli pracujący zawodowo. Zaczynają swa aktywność o wczesnych godzinach porannych, kończą natomiast późną nocą, i tak doba w dobę. Zapewne znaczny odsetek spośród nich nie dociągnie do czterdziestki, z powodu nazbyt wyniszczonego nadmiernym wyczerpaniem organizmu. Jakie jeszcze są tego skutki, widać chociażby po statystykach dotyczących problemów ze zdrowiem psychicznym i prób samobójczych wśród młodej generacji.

Dlatego uważam, że pomysły Barbary Nowackiej są dobre i powinny zostać jak najszybciej zrealizowane. Oby jeszcze udało się wyprowadzić katechezę ze szkół publicznych… A, nie, pod rządami klerykałów to niemożliwe, a szkoda.

Ci zaś, co się tak martwią, iż biedne dziecięta będą mniej umiały, jeśli zyskają trochę więcej czasu wolnego i nie będą musiały wkuwać pierdół, zapytać powinni chociażby:

1) Czy dzieci i młodzież mają w szkole odpowiednią opiekę psychologiczną? Bardzo różnie z tym bywa, a jest to rzecz nader potrzebna. Coraz więcej młodych ludzi przezywa załamania psychiczne, zapada na depresję tudzież inne dysfunkcje zdrowotne. Nic dziwnego, zewsząd bowiem atakują ich bodźce stresogenne, do czego dochodzi przemęczenie i konieczność spełniania najróżniejszych oczekiwań, nierzadko kompletnie nierealistycznych, już to ze strony nauczycieli, już to (co chyba jeszcze gorsze) własnych rodzin.

2) Czy dzieci i młodzież mają w szkole możliwość spożywania ciepłych posiłków dobrej jakości, w przystępnej cenie?

3) Czy uczennice mają dostęp do podpasek, tamponów oraz innych niezbędnych środków higienicznych?

4) Czy nauczyciele są wystarczająco kompetentni nie tylko w dziedzinie przekazywania wiedzy, ale też wspierania osób uczniowskich w razie wystąpienia różnego rodzaju problemów?

5) Czy kadra pedagogiczna skutecznie zwalcza przemoc… i czy przypadkiem sama jej nie stosuje (wydzieranie się na osobą uczniowską pod tablicą i stosowanie wyzwisk to jak najbardziej akty przemocy, że tak przypomnę)?

6) Czy osoby uczniowskie czują się w szkole szanowane i doceniane?

7) Czy osoby uczniowskie, które mają problemy z nauką, uzyskują od nauczycieli pomoc, czy też przeciwnie – są przez nich gnojone?

8) Czy w budynkach szkolnych panują odpowiednie warunki do nauki?

9) Czy osoby uczniowskie mają szkołę w pobliżu swojego miejsca zamieszkania, a jeśli nie, to czy droga do niej jest komfortowa oraz, przede wszystkim, bezpieczna?

10) Czy osoby uczniowskie nie wracają przypadkiem ze szkoły z zespołem stresu pourazowego?

I wiele innych.

Naprawdę nie ma sensu oburzać się tym, co dzieciom i młodzieży wyjść może tylko na dobre. W sferze edukacji polskiej wciąż panują liczne patologie i to nimi trzeba się zająć. To dobrze, że ministra Nowacka ma takie plany i czyni kroki w zakresie ich realizacji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor